Co leczy w psychoterapii?

Zapytajmy: czy kon­cert podwój­ny d‑moll Bacha na skrzyp­ce dzia­ła? Pytanie się wyda­je absur­dal­ne, ale spró­buj­my na nie odpo­wie­dzieć. Koncert pięk­ny jest. Ma swo­ją partyturę
i nagra­nia wyko­nań. Ale czy „dzia­ła”, gdy nikt go nie wyko­nu­je? Nie bar­dzo. A dzię­ki cze­mu dzia­ła? Dzięki wyko­naw­com – soli­ście, dyry­gen­to­wi i orkie­strze. I choć par­ty­tu­ra pozo­sta­je ta sama, jakoś bar­dziej poru­sza nas kon­cert w wyko­na­niu Yehudi Menuhina, gdzie sły­szy­my duszę i ser­ce arty­sty, niż pusto brzmią­ce, galo­pu­ją­ce wyko­na­nia bez­dusz­nych wir­tu­ozów azjatyckich.

Czy psy­cho­te­ra­pia dzia­ła? Działa! Jeszcze jak! Skuteczniej niż wie­le pro­ce­dur medycznych.
Ale kie­dy mie­li­by­śmy odpo­wie­dzieć, w jaki spo­sób dzia­ła – obraz robi się skomplikowany.
Z psy­cho­te­ra­pią jest podob­nie jak z muzy­ką. Nie tak daw­no wie­lu kli­ni­cy­stów i naukow­ców było prze­ko­na­nych, że tym, co dzia­ła w psy­cho­te­ra­pii są „nuty” – tech­ni­ki, pro­ce­du­ry i podręczniki.
A wyko­naw­ca jest nie­waż­ny. Naukowcy nie­źle się wysi­la­li, by w bada­niach zuni­for­mi­zo­wać róż­ni­ce pomię­dzy poszcze­gól­ny­mi psy­cho­te­ra­peu­ta­mi. No i nie wyszło im. Okazało się, że więk­sze są róż­ni­ce w sku­tecz­no­ści poszcze­gól­nych psy­cho­te­ra­peu­tów, niż pomię­dzy modal­no­ścia­mi psychoterapeutycznymi.

Pogląd, że to tech­ni­ki leczą, umie­ra z trudem
Jak mówi Bruce Wampold, sta­re nawy­ki umie­ra­ją z trudem.Nawet obec­nie, zwłasz­cza w Polsce, gdzie wie­dza docie­ra z opóź­nie­niem, nie­któ­rzy psy­cho­te­ra­peu­ci infan­tyl­nie wykłó­ca­ją się, że ich modal­ność jest sku­tecz­niej­sza i nauko­wa, a inne to nie. Podczas gdy wyni­ki meta­ana­liz z ostat­nie­go 40-lecia są miaż­dżą­ce – sku­tecz­ność róż­nych modal­no­ści tera­peu­tycz­nych jest podob­na. Ta od dzie­się­cio­le­ci nauko­wo udo­wod­nio­na pra­wi­dło­wość nosi dow­cip­ną nazwę „Dodo bird ver­dict”, zaczerp­nię­tą ze sce­ny „Alicji w kra­inie cza­rów”, gdzie ptak Dodo mówi: wszy­scy wygra­li, więc wszy­scy otrzy­mu­ją nagrody.
Co nie zna­czy, że psy­cho­te­ra­pia zawsze jest samo skuteczna.

Psychoterapeuta psy­cho­te­ra­peu­cie nie­rów­ny. Bardzo nierówny.
W jed­nym z badań Luborsky’ego z 1997 roku, w któ­rych pró­bo­wa­no zmi­ni­ma­li­zo­wać wpływ oso­by psy­cho­te­ra­peu­ty, oka­za­ło się, że mimo to, tera­peu­ci róż­nią się moc­no. Najlepsi powo­do­wa­li 80% popra­wy u pacjen­tów, naj­gor­si – tro­chę pogar­sza­li ich stan.
Metaanalizy doty­czą­ce sku­tecz­no­ści psy­cho­te­ra­pii, pro­wa­dzo­ne od lat 70-tych, wskazują,
że udo­wod­nio­ny roz­miar efek­tu psy­cho­te­ra­pii wyno­si, oko­ło 0,8 — co zna­czy, że prze­cięt­ny pacjent po psy­cho­te­ra­pii jest zdrow­szy, niż 79% pacjen­tów, któ­rzy jej jesz­cze nie mieli.
W sku­tecz­no­ści psy­cho­te­ra­pii jak w muzy­ce: liczy się kto, co, jak i dla kogo robi. Inaczej mówiąc: okre­ślo­ny psy­cho­te­ra­peu­ta, sto­su­ją­cy wła­ści­we meto­dy, dopa­so­wa­ne do kon­kret­nych pacjentów.

Co jesz­cze wie­my z badań empi­rycz­nych na temat sku­tecz­no­ści psychoterapii:
Liczy się czy psy­cho­te­ra­peu­ta jest prze­ko­na­ny do metod, któ­re sto­su­je. Nazywa się to „efek­tem lojal­no­ści”. Dlatego, gdy psy­cho­te­ra­peu­ta robi coś, w cze­go sku­tecz­ność nie wie­rzy, będzie nie­efek­tyw­ny. No, nie jest to zaska­ku­ją­ce. Ale wie­le błę­dów meto­do­lo­gicz­nych w bada­niach wyka­zu­ją­cych rze­ko­mą wyż­szość jed­nej modal­no­ści tera­peu­tycz­nej nad dru­gą, wyni­ka­ło z tego,
że porów­ny­wa­no psy­cho­te­ra­pię pro­wa­dzo­ną w dobrej wie­rze (bona fide), z psy­cho­te­ra­pią pro­wa­dzo­ną meto­da­mi uwa­ża­ny­mi przez tera­peu­tów za gor­sze czy nie­wła­ści­we. No i pro­szę, ta pierw­sza, wyko­ny­wa­na z prze­ko­na­niem, „dzia­ła­ła” bar­dziej. Czyli, gdy psy­cho­te­ra­peu­ta poznaw­czo-beha­wio­ral­ny będzie miał pro­wa­dzić psy­cho­te­ra­pię meto­dą hip­no­te­ra­pii, któ­rej nie powa­ża, będzie miał gor­sze wyni­ki. I na odwrót; gdy psy­cho­te­ra­peu­ta spe­cja­li­zu­ją­cy się w hip­no­zie miał­by sto­so­wać tera­pię, do któ­rej nie jest prze­ko­na­ny, powiedz­my, poznaw­czo-beha­wio­ral­ną opar­tą na sztyw­nym sche­ma­cie, będzie miał gor­sze wyniki.
Liczy się rela­cja psy­cho­te­ra­peu­tycz­na. Wymaga ona umie­jęt­no­ści inter­per­so­nal­nych psy­cho­te­ra­peu­ty i aktyw­no­ści dwu stron. Autor naj­więk­szych badań nad tego zja­wi­ska pisał do psy­cho­te­ra­peu­tów, tra­we­stu­jąc powie­dze­nie Clintona, rela­cja tera­peu­tycz­na, głup­ku. Bo jest czyn­ni­kiem sku­tecz­no­ści bar­dzo moc­no udo­wod­nio­nym w meta­ana­li­zach, czy­li zbior­czych ana­li­zach licz­nych poje­dyn­czych badań.
Działa sojusz psy­cho­te­ra­peu­tycz­ny – na ile pacjent i tera­peu­ta współ­pra­cu­ją i są zgod­ni co do celów psy­cho­te­ra­pii. I czy psy­cho­te­ra­peu­ta umie „napra­wiać” sojusz, gdy ów słabnie.
Czy pacjent mógł sobie wybrać psy­cho­te­ra­peu­tę, któ­ry mu odpo­wia­da wpły­wa na wynik lecze­nia. Badania Seligmana już w 1995 roku poka­za­ły, że tam gdzie pacjen­ci byli przy­mu­so­wo przy­pi­sy­wa­ni do psy­cho­te­ra­peu­tów, leczy­li się gorzej.
Osoba psy­cho­te­ra­peu­ty. Zadziwiające, jak mało badań poświę­co­no temu naj­waż­niej­sze­mu czyn­ni­ko­wi psy­cho­te­ra­pii. To, co wie­my z nie­licz­nych badań: nie dzia­ła tytuł nauko­wy, pre­fe­ro­wa­na modal­ność psy­cho­te­ra­peu­tycz­na, wiek ani płeć. Ci sku­tecz­niej­si widzą przy­czy­ny zabu­rzeń w mecha­ni­zmach psy­chicz­nych, a nie bio­lo­gicz­nych i raczej spo­dzie­wa­ją się, że psy­cho­te­ra­pia wyma­ga wię­cej cza­su niż mniej. Inni bada­cze pod­kre­śla­ją umie­jęt­no­ści inter­per­so­nal­ne, zdol­ność wzbu­dza­nia nadziei oraz empa­tię, życz­li­wość i auten­tycz­ność i psy­cho­te­ra­peu­ty. Natomiast nie ma żad­ne­go zna­cze­nia, jakie stu­dia skoń­czył psychoterapeuta.
W bada­niach Andersona z 1999 roku stu­den­ci che­mii, histo­rii itp. nie róż­ni­li sku­tecz­no­ścią psy­cho­te­ra­pii od stu­den­tów psychologii.
W bada­niach w Polsce z 2011 oka­za­ło się, że stu­dia ukoń­czo­ne przed szko­le­niem w zawo­dzie psy­cho­te­ra­peu­ty nijak nie wpły­wa­ły na kom­pe­ten­cje psy­cho­te­ra­peu­tów (oce­nia­ne przez eks­per­tów) ani na ich sku­tecz­ność (oce­nia­ną przez pacjentów).
Pacjent i jego wła­ści­wo­ści, nie­zwią­za­ne z psy­cho­te­ra­pią (np. posia­da­ne wspar­cie spo­łecz­ne, siła ego pacjenta)wg. Lamberta gene­ru­je aż 40% sku­tecz­no­ści psychoterapii.
Jeśli pacjent wie­rzy, że psy­cho­te­ra­pia mu pomo­że, zmie­nia to jej wynik 15–33%. Podobnie jest
z far­ma­ko­te­ra­pią. To się nazy­wa efekt placebo.
Techniki tera­peu­tycz­ne– w 1992 wspo­mnia­ny Lambert twier­dził, że two­rzą aż 15% rezul­ta­tu psy­cho­te­ra­pii, ale w 2001 ten wynik został pod­wa­żo­ny i obec­nie wie­my, że tech­ni­ki psy­cho­te­ra­peu­tycz­ne, do któ­rych tak wiel­ką wagę przy­wią­zu­ją mło­dzi psy­cho­te­ra­peu­ci, prak­tycz­nie nie mają wpły­wu na jej skuteczność.
Podręczniki i pro­to­ko­ły psy­cho­te­ra­pii – jeśli psy­cho­te­ra­peu­ta się ich sztyw­no trzy­ma, to może być mniej skuteczny.

Podsumowując:
wszyst­ko jed­no, jak będzie się nazy­wać modal­ność psy­cho­te­ra­peu­tycz­na upra­wia­na przez two­je­go psy­cho­te­ra­peu­tę. Ważne jest by on sam był w swo­jej modal­no­ści kom­pe­tent­ny i by robił to, co sam uwa­ża za leczą­ce. Bo to nie psy­cho­te­ra­pia dzia­ła, tyl­ko kon­kret­ny psy­cho­te­ra­peu­ta, mają­cy okre­ślo­ny cha­rak­ter, umie­jęt­no­ści i wie­dzę. No i sprawdź wśród pacjen­tów, czy cie­szy się opi­nią sku­tecz­ne­go psychoterapeuty.
Milena Karlińska-Nehrebecka