Skuteczność psychoterapii. Twarde fakty

/Milena Karlińska-Nehrebecka/
Z czym ludzie zgła­sza­ją się na psychoterapię
„W moim mał­żeń­stwie jest już tak źle, że dłu­żej nie wytrzymam…moja żona sta­ra się, ja też się sta­ram, ale nic nam nie wycho­dzi.…”. „Objadam się a potem wymio­tu­ję, a mam cukrzy­cę…”. „Pogubiłem się w życiu… nie mam sił i ener­gii, żeby robić to, co do mnie nale­ży.…”. „Nigdy w życiu nie byłam szczę­śli­wa.… moje życie prze­pły­wa gdzieś obok mnie, a ja się czu­ję kom­plet­nie nie­re­al­nie.….”. „Piję pół litra alko­ho­lu dzien­nie i wiem, że nie jestem alko­ho­li­kiem, tyl­ko boję się, co się ze mną sta­nie jak tak dalej będę.…”. „Psychiatra powie­dział, że mam ner­wi­cę i kazał mi pójść do psy­cho­lo­ga..”. „Boję się wyje­chać gdzieś dalej z domu, boję się jeź­dzić auto­bu­sem…”. „Moje dziec­ko pró­bo­wa­ło się zabić, led­wie je odra­to­wa­li – czy to moja wina?…”. „Psychiatra pró­bo­wał mnie uwieść w cza­sie spo­tka­nia, to było obrzy­dli­we, bałem się o tym powie­dzieć nawet żonie”.
Tak zaczy­na­li spo­tka­nie nie­któ­rzy moi pacjen­ci, gdy pyta­łam, co ich przy­wio­dło do moje­go gabi­ne­tu. Przytoczyłam tu tyl­ko małą część tego, z czym ludzie przy­cho­dzą na psy­cho­te­ra­pię iw czym psy­cho­te­ra­peu­ta może im pomóc. Czasami są to zabu­rze­nia, a cza­sa­mi waż­ne i poważ­ne sytu­acje, któ­re wca­le nie są zabu­rze­nia­mi. Więc to, że się ktoś leczy psy­cho­te­ra­peu­tycz­nie nie ozna­cza, że ma jakie­kol­wiek zaburzenie

Zaburzenie psy­chicz­ne
Wyrażenie „zabu­rze­nie psy­chicz­ne”, przy­zna­ję, brzmi nie­po­ko­ją­co. „To już ze mną tak źle?”.
Spokojnie.Ci, co od 200 lat zaj­mo­wa­li się psy­chi­ką, chcie­li by ich wie­dza pre­zen­to­wa­ła się na podo­bień­stwo nazew­nic­twa medycz­ne­go, no i wymy­śli­li. Dodatkowo te ety­kie­ty poma­ga­ją spe­cja­li­stom łatwiej się poro­zu­mie­wać, są rodza­jem skró­tów myślowych.
„Lekarz mi powie­dział, że mam zabu­rze­nie oso­bo­wo­ści bor­der­li­ne, i że muszę na to brać leki do koń­ca życia”. Bez pani­ki, ten skrót myślo­wy tyl­ko wska­zu­je na pewien powta­rzal­ny typ czło­wie­ka. Inaczej mówiąc, nazwa zwięź­le opi­su­je, jaki rodzaj cier­pie­nia łączy ludzi z taką ety­kiet­ką. To nie dżu­ma. To się leczy psy­cho­te­ra­peu­tycz­nie, jeśli pacjent ma wolę i pra­gnie­nie wyleczenia.
Psychoterapia leczy zabu­rze­nia, jeśli ich pod­ło­żem jest nasza psy­chi­ka. Lista jest bar­dzo dłu­ga. Bo są jesz­cze zabu­rze­nia psy­chicz­ne, któ­re są spo­wo­do­wa­ne cho­ro­bą albo sta­nem soma­tycz­nym. Wtedy potrze­ba spe­cjal­ne­go postę­po­wa­nia, a na począ­tek, porząd­nej diagnozy.

Termin ner­wi­ca jest ana­chro­nicz­ny i nieprecyzyjny
Tylko pro­szę Was, nie uży­waj­cie ter­mi­nu ner­wi­ca. Jeśli ktoś w XXI wie­ku uży­wa ter­mi­nu ner­wi­ca, to zna­czy, że igno­ru­je naukę a jego wie­dza zatrzy­ma­ła się w naj­lep­szym razie 20 lat temu. Więc mówie­nie o ner­wi­cach jest pato­gno­micz­ne (czy­li pozwa­la coś zdia­gno­zo­wać). A co? Niepokojącą ignorancję.
Jeśli jest to spe­cja­li­sta zdro­wia psy­chicz­ne­go i posłu­gu­je się tym ter­mi­nem w dia­gno­zie – idź­cie do kogoś innego.Ale jeśli jest to laik, to wszyst­ko w porząd­ku. Bo cze­muż by miał wie­dzieć, że ten nie­pre­cy­zyj­ny ter­min został już kil­ka­dzie­siąt lat temu zastą­pio­ny zupeł­nie inną ter­mi­no­lo­gią, pły­ną­cą z roz­wo­ju naszej wie­dzy o psy­cho­pa­to­lo­gii i że wła­śnie, dla­te­go zmie­ni­ło się nazewnictwo.

Lekarz wysłał mnie do psychologa
Jeśli lekarz psy­chia­tra mówi ci, że powi­nie­neś iść do psy­cho­lo­ga, to zwy­kle ma nie­świa­do­mie na myśli psy­cho­te­ra­peu­tę. Bo psy­chia­trzy też czę­sto nie zda­ją sobie spra­wy, że psy­cho­log nie ma kom­pe­ten­cji do lecze­nia psy­cho­te­ra­peu­tycz­ne­go. Z wyjąt­kiem sytu­acji, kie­dy lekarz uwa­ża, że trze­ba zba­dać two­ją inte­li­gen­cję, albo masz cho­ro­bę neu­ro­lo­gicz­ną, czy mia­łeś uraz gło­wy lub zatru­cie, któ­re w jego opi­nii mogło naru­szyć twój mózg – bo wte­dy potrzeb­na jest dia­gno­za neu­rop­sy­cho­lo­gicz­na, któ­rą rze­czy­wi­ście wyko­nu­je psy­cho­log kliniczny.

Czy psy­cho­te­ra­pia jest sku­tecz­niej­sza od placebo?
Że psy­cho­te­ra­pia poma­ga to już wiemy.A jej wpływ na zdro­wie psy­chicz­ne jest wyso­ki (a np. pale­nia papie­ro­sów ma niski wpływ na zdrowie).
Obiektywnie zosta­ło dowie­dzio­ne, że jest sku­tecz­niej­sza niż brak psy­cho­te­ra­pii. Udowodniono też, że psy­cho­te­ra­pia jest sku­tecz­niej­sza niż pla­ce­bo (co naj­mniej dwu­krot­nie), cze­go nie moż­na powie­dzieć o nie­któ­rych mod­nych lekach na depresję.

Kiedy będę wyle­czo­ny w psychoterapii?
Z badań wie­my tak­że, że spo­śród pacjen­tów leczo­nych psy­cho­te­ra­peu­tycz­nie z powo­du zabu­rze­nia psychicznego,połowa po 21 sesjach osią­gnie kli­nicz­nie zna­czą­cą zmia­nę (mówiąc po ludz­ku – zosta­nie wyle­czo­na), a po 50 sesjach 3/4 pacjen­tów uzy­ska taką zmia­nę. To bar­dzo opty­mi­stycz­ny wynik, zakła­da­jąc, że sesje naj­czę­ściej odby­wa­ją się w ryt­mie raz na tydzień.Więc po 5 mie­sią­cach poło­wa pacjen­tów prze­sta­je mieć obja­wy, a po roku – trzy czwar­te z nich.

Czy efek­ty psy­cho­te­ra­pii są trwałe?
Wyniki psy­cho­te­ra­pii są dość trwa­łe. W ostat­nich latach spo­ro badań dłu­go­fa­lo­wych efek­tów tera­pii wska­za­ło jed­nak, że trwa­łe są efek­ty psy­cho­te­ra­pii ukie­run­ko­wa­nych na wgląd, pod­czas gdy efek­ty tera­pii sku­pia­ją­cych się na obja­wach (beha­wio­ral­nych) z cza­sem bar­dziej male­ją. Szczególnie poucza­ją­ce było tu porów­na­nie efek­tyw­no­ści tera­pii ukie­run­ko­wa­nej na men­ta­li­za­cję z DBT (Dialectic Behavioral Therapy).
Wyjątkiem jest tera­pia uza­leż­nień, gdzie jest wię­cej nawrotów.
Psychoterapia powo­du­je, że pacjent „mniej kosz­tu­je” sys­tem opie­ki zdro­wot­nej, bo zmniej­sza się jego kon­sump­cja opie­ki medycz­nej. Więc na pozio­mie decy­zji NFZ opła­ca się inwe­sto­wać w psychoterapię.
Oprócz badań typo­wo „labo­ra­to­ryj­nych” nad sku­tecz­no­ścią psy­cho­te­ra­pii, któ­rych traf­ność jest pod­wa­ża­na, robi się też bada­nia „natu­ra­li­stycz­ne”, jak psy­cho­te­ra­pia dzia­ła w rze­czy­wi­stych gabi­ne­tach i z taki­mi pacjen­ta­mi, jacy napraw­dę szu­ka­ją pomocy.
Jedne z naj­bar­dziej zna­nych badań tego typu, zwa­ne Raportem Konsumenckim Seligmana poka­za­ły, że w sku­tek psy­cho­te­ra­pii pozy­tyw­nej zmia­ny dozna­ło 80–90% pacjen­tów, któ­rzy się czu­li bar­dzo źle lecze­niem. Co nas nie zasko­czy­ło – tak jak w innych bada­niach — potwier­dzi­ło się, że psy­cho­te­ra­peu­ci z róż­nym wykształ­ce­niem począt­ko­wym byli tak samo sku­tecz­ni. Ale już dorad­cy rodzin­ni i leka­rze rodzin­ni poma­ga­li dużo gorzej i mniej skutecznie.
Dowiedzieliśmy się też, że pacjen­ci w tera­pii trwa­ją­cej dłu­żej, korzy­sta­li więcej.

Czy psy­cho­te­ra­pia połą­czo­na far­ma­ko­te­ra­pią jest skuteczniejsza?
Co cie­ka­we dla miło­śni­ków psychotropów–skuteczność psy­cho­te­ra­pii łączo­nej z far­ma­ko­te­ra­pią była taka sama jak bez niej.

Jakie są ogól­ne efek­ty psychoterapii?
I co jest szcze­gól­nie waż­ne dla kon­su­men­tów psy­cho­te­ra­pii: korzy­sta­jąc z psy­cho­te­ra­pii, możesz się spo­dzie­wać nie tyl­ko „wyle­cze­nia” tego, z czym przy­sze­dłeś na psy­cho­te­ra­pię. Dodatkowo popra­wią się two­je wię­zi i kon­tak­ty z inny­mi ludź­mi, lepiej będziesz sobie radził z codzien­nym stre­sem, będziesz lepiej pra­co­wać, doświad­czysz oso­bi­ste­go roz­wo­ju i będziesz miał wię­cej rado­ści z życia. Zwyczajnie będziesz bar­dziej szczęśliwy.